środa, 10 kwietnia 2013

Myślałem,myślałem...i WYMYŚLIŁEM!!!

Tak jak w tytule długo zastanawiałem się nad tym, o czym dzisiaj napisać.
Myślałem przez cały dzień aż w końcu dzisiaj w szkole wymyśliłem temat.
Dzisiaj napiszę o tym jak to mój tata i ja wciągnęliśmy się w dokarmianie ptaków.
Ta mi zajmie dużo czasu, ale postaram się troszkę poskracać wątki.
A zaczęło się tak:
Był sobotni poranek gdy na balkon przyleciała sikorka.
Pokręciła się trochę i poleciała dalej. Pomyślałem "może by im coś wysypać?"
Następnego dnia, pojechałem z tatą do miasta po ziarenka dla ptaków.
Pan doradził nam słonecznik, był dość tani 2.00zł za 1kg
Kupiliśmy 5kg i pojechaliśmy do domu.
Czekała na nas niespodzianka, na balkon przyleciały dzwońce!
Szybko nasypałem w miskę ziarenek i wysypałem na podłogę.
Po 30min było już ponad 15 ptaków!!!
Tak było przez jakieś 2 tygodnie gdy nagle...
Wróciłem ze szkoły i zobaczyłem tatę z aparatem w oknie.
Robił zdjęcia grubodziobowi, byłem zaskoczony bo nigdy nie
widziałem tak ładnego ptaka...
Tak oto wciągnęliśmy się w obserwacje ptaków.
Przylatują do nas najróżniejsze gatunki np.: sikorki modraszka i bogatka, dzwońce i grubodzioby,
wróble i mazurki, szczygieł i czyże... (niektóre można zobaczyć w poście "A ja dokarmiam")


To by było tyle na dzisiaj.
Serdeczne pozdrowienia dla moich czytelników a szczególnie dla pana Pawła i całego biura z Puław.
"PRZEPRASZAN ZA BŁĘDY, DOPIERO SIĘ UCZĘ"
Wasz bloger:
Krecix

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz